Na wsi nie ma za dużo czasu na gotowanie, bo dużo pracy dookoła. A to przeplewić warzywnik, a to przemalować bale, a to skosić trawę i tak w kółko. Jednak jeść trzeba, żeby siły były. Stąd też pomysł na kurczaka z sosem grzybowym. Grzybów w lesie w bród. Wyrosły pierwsze kabaczki i jarmuż na moim polu. Ziół wokół co niemiara. A do tego jeszcze sąsiadka prawdziwej śmietany przyniosła, więc jakby nie było to obiad narzucił się sam. Po prostu ubóstwiam tę świeżość produktów, po które sięgam tuż przed przygotowaniem obiadu. Ten sam kabaczek czy jarmuż nie smakują w mieście tak samo. Poza tym na wsi jada się na trawie i w otoczeniu naszych gór, co dodatkowo potęguje przyjemność z jedzenia. Mojego kurczaka podałam z surówką z ogórków i swojej młodej kalarepy. Popruszyłam tylko solą i pieprzem i starczy.