Petarda! Tak powinnam nazwać ten omlecior. Bo to nawet nie omlet, tylko ogromna dawka mocy!
To bardzo pożywny, gruby, duży kawał pożądnego omleta, idealnego jako posiłek potreningowy, pełen dobrych węglowodanów i pełnowartościowego białka.
Już któryś raz ratuje mnie z opresji po ciężkim treningu siłowo-wytrzymałościowym. Omlet jest naprawdę treściwy i efektywnie uzupełnia energię. Poza tym jest przepyszny i bardzo łatwo zapakować go do pudełka i wziąć ze sobą do klubu fitness. Wystarczy przeciąć go na 4 części. Gotowe.
To też wspaniały pomysł na leniwe, późne weekendowe śniadanie albo niespieszną kolację. My zajadaliśmy się nim w słoneczny, marcowy poranek w towarzystwie kakao na mleku kokosowym. Mmmmm... było cudownie...
SKŁADNIKI
(na 2 duże omlety)
4 jaja
6 czubatych łyżek mąki kasztanowej
szczypta soli
szczypta sody
1 łyżeczka cynamonu
2 duże dojrzałe banany
2 garście malin
kilka migdałów
olej kokosowy do smażenia
opcjonalnie: tahini
PRZYGOTOWANIE
- Jaja, mąkę, sól, sodę i cynamon wymieszaj mikserem na gładką masę.
- Jeśli nie masz miksera, przesiej wcześniej mąkę kasztanową, bo lubią się tworzyć liczne grudki.
- Pokrój banany w plasterki o grubości około 1 cm i wrzuć do masy.
- Na patelni rozgrzej olej i wylej połowę masy. Zmniejsz ogień i smaż po jednej stronie pod przykryciem aż do prawie całkowitego ścięcia omleta z wierzchu (ok 5-8 min.), potem przełóż omlet na drugą stronę i dosmaż ok 2-3 minuty.
- Usmaż drugiego.
- Podawaj z malinami, migdałami i opcjonalnie polane tahini.